Oto przegląd poszczególnych rozdziałów:
Część 01 - "Traumberuf" Fotograf koncertowy?
Część 02 - Kwestie prawne
Część 03 - Besonderheiten Konzertfotografie
Część 04 - Zachowanie w "jamie"
Część 05 - Sensowne wyposażenie dla fotografów koncertowych
Część 06 - Wskazówki i tricki zawodowców (fotografii koncertowej)
Część 07 - Kompozycja zdjęć (część 1)
Część 08 - Kompozycja zdjęć (część 2)
Część 09 - Zalecane ustawienia aparatu
Część 10 - Po obróbce
Przedmowa
Obecnie stało się standardem, że akredytowani fotografowie mogą fotografować tylko trzy piosenki. Oczywiście istnieją wyjątki, ale gdy chce się fotografować znanego artystę lub znaną grupę, trzeba zadowolić się ograniczeniem do trzech piosenek. Dodatkowo warunki oświetleniowe są bardzo trudne do oszacowania, ponieważ na większości koncertów (przynajmniej na koncertach popowo-rockowych) zmieniają się one stale – i szybko.
Jesteśmy fotografami koncertowymi, których obecność nie zawsze jest mile widziana przez wszystkich zainteresowanych: pozostałych widzów (przynajmniej tych z pierwszego rzędu) zazwyczaj uważamy. Sprawiamy dodatkową pracę organizatorowi (akredytacja). Ochronie zawsze się nie podobamy, ponieważ w kontekście bezpieczeństwa rozważane jest przeciwne argumentowanie, aby nie zapełniać przestrzeni przed sceną dziennikarzami fotograficznymi. Muzycy często czują się zakłóceni, nawet gdy fotografujemy bez lampy błyskowej.
Stojąc tak blisko, muzycy zauważają nas. To może odciągnąć ich uwagę od muzyki i publiczności. Dlatego "niedziałanie" jest nadrzędnym obowiązkiem fotografów koncertowych. Menedżerowie muzyczni nas także nie lubią, bo najchętniej zcenzurowaliby wszystkie zdjęcia, które nie spełniają ich oczekiwań, pokazujące podopiecznych w niezbyt korzystnych pozytywach.
I na koniec, ale nie najmniej ważnym, wiedza prawna staje się coraz bardziej niezbędnym narzędziem pracy fotografów koncertowych. Obrazy szybko są publikowane – ale bez (pisemnego!) zezwolenia jest to "ryzykowne" przedsięwzięcie!
Niemniej jednak fotografowanie podczas koncertów jest niezwykle fascynujące. Być może właśnie dlatego, że warunki są tak trudne? I z pewnością dlatego, że atmosfera podczas koncertów na żywo stanowi piękną ramę.
Nasze zdjęcia również korzystają z zastosowania zaawansowanej technologii eventowej, zwłaszcza z oświetlenia. Efektowne obrazy często są rezultatem naszych wysiłków; stanowią one mieszankę umiejętności fotografa, odpowiedniego wyposażenia, wspaniałych efektów świetlnych i, jak w przypadku niemalże wszystkich dobrych zdjęć, odrobiny szczęścia.
Jens Brüggemann, listopad 2013
Rysunek 0-1: Życzę wam przyjemnej lektury Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de.
(Zdjęcie © 2013: WHG Neuse)
„Traumberuf“ Fotograf koncertowy?
Fotografia koncertowa z pewnością należy do najbardziej popularnych gatunków fotografii. W żadnym innym miejscu tak szybko jak tutaj można uchwycić spektakularne sceny, ponieważ fotografowie koncertowi korzystają z konieczności, aby (aby odnieść sukces) koncerty muszą oferować widowiskoowy spektakl publiczności przez organizatorów koncertów i artystów. W zależności od gatunku muzyki oczywiście są wyjątki, które nie wymagają spektakularnego show, ale na pewno można twierdzić, że większość wszystkich ważnych koncertów nie może obyć się bez skomplikowanego oświetlenia i sceny. I artyści w większości przypadków dokładają starań, aby nie tylko technicznie doskonale wykonać swoje utwory, ale również – z dużą "akcją" (należy pamiętać np. o strzelaniu z armaty przy AC/DC czy o upadaniu „ściany” u Pink Floyd/Rogera Watersa) – przedstawić je wręcz „teatralnie”.
Rysunek 1-1: Nawet Kylie Minogue (tutaj w Berlinie podczas trasy „Aphrodite – Les Folies” w 2011 roku) wie, jak potężna potrafi być siła obrazów. Spektakularne widowisko towarzyszy jej koncertom od lat. Liczne scenografie, akrobaci i tancerze, wspaniałe kostiumy – to wszystko zapewnia wystarczająco dużo atrakcji wzrokowych dla widza, aby po koncercie pod wrażeniem mógł wrócić do domu. Przyjemność muzyczna tu, jak się wydaje, czasami ustępuje na drugi plan…
(Zdjęcie © 2011: DAVIDS/Sven Darmer – www.svendarmer.de)
Gdy myślimy o początkach punku, w latach siedemdziesiątych, śmiało można stwierdzić, że doskonałość techniczna utworów na wielu koncertach jest raczej drugorzędna – do czasu, gdy show jest na właściwym poziomie i zespół rozpala dobrą (pogo) atmosferę.
Jednak już w poprzednich dekadach zdarzały się zespoły, które rozumiały, że widzowie koncertów przychodzili nie tylko dla samych dźwięków, ale również towarzyszyła im wielka rola aspektu wizualnego w sukcesie lub porażce koncertów. Na przykład The Who stali się znani i ostatecznie sławni dopiero, gdy Pete Townshend podczas koncertu na żywo w 1964 roku w londyńskiej Railway Tavern przypadkowo uderzył główką gitary o sufit i ją złamał. Z wściekłości natychmiast rozbijał resztę gitary, co uczestnicy koncertu przyjęli entuzjastycznie, tak że ta akcja rozbijania gitary stała się na długi czas standardowym – i przez publiczność uwielbianym oraz oczekiwanym na każdym koncercie – programem The Who.
(Skutek był taki, że The Who i Hendrix odmówili występowania na dużych koncertach za każdym razem za drugim, aby nie wyglądać jak tania kalka drugiego. Na Monterey Pop Festival w 1967 roku w Kalifornii, gdzie obydwie były już zarezerwowane, decydował rzut monetą przez organizatorów festiwalu, kto miał zagrać pierwszy).
Ilustracja 1-2: Nie zawsze musi to być mania niszczenia lub ofiara. W zależności od gatunku muzycznego, rozważne jest nie niszczenie instrumentów. Zamiast tego niektórzy artyści wykonują artystyczne popisy sceniczne. Czy fortepian brzmi lepiej, gdy Dick Brave alias Sasha stojąc na jednej nodze i wirując jak łyżwiarka figurowa, gra na nim, można się zastanawiać. Ale wygląda imponująco, a widzowie to kochają. A my fotografowie w końcu również z tego korzystamy, gdy na scenie dzieje się trochę „akcji”...! Nikon D4 z obiektywem 1,4/85 mm-Nikkor. Czas naświetlania: 1/400 sekundy, przysłona: 2,5, ISO 2500.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Piękne i mniej piękne strony fotografii koncertowej
Ilustracja 1-3: Fotografia koncertowa łączy dwie różne pasje: słuchanie muzyki i fotografowanie. Dlatego zapewne fotografia koncertowa jest tak popularna wśród wielu fotografów. Często niejasna sytuacja prawna, problemy organizacyjne z uzyskaniem akredytacji, nieuczciwe umowy i ograniczenie czasu fotografowania zwykle tylko na 1-3 piosenki są jednak ciemniejszą stroną tego ekscytującego gatunku. Nikon D4 z obiektywem 2,8/14-24 mm Nikkor szerokokątnym, przy ogniskowej 14 mm. Czas naświetlania: 1/640 sekundy, przysłona: 2,8, ISO 4000.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Piękne strony fotografii koncertowej
Fotografowie koncertowi mogą połączyć swoje dwie pasje: fotografowanie i słuchanie muzyki. Ci, którzy lubią uczestniczyć w masowych wydarzeniach, aby oddać się uczuciu wspólnoty, będą się czuć szczególnie dobrze na koncertach, ponieważ tłok na sali koncertowej (a często także w przepuście prasowym) jest nieunikniony. Jednak w ten sposób szybko poznajemy nowych ludzi; ludzi o podobnych zainteresowaniach; co również jest pięknym aspektem tej pracy. Zwiedzający koncert są zazwyczaj „w porządku“, dobrze się bawią, chcą się rozerwać. W ten sposób jest to bardzo przyjemne środowisko, w którym robimy zdjęcia (jeśli nie zablokujemy fanom z pierwszych rzędów widoku na ich idoli, co może prowadzić do nieprzyjemnego zawodzenia szczególnie w przypadku nastolatków).
Ilustracja 1-4: Koncerty to masowe wydarzenia. Ludzie przychodzą tu po to, by się rozerwać i dobrze bawić. W zależności od tego, jaki artysta lub zespół występuje, publiczność jest raczej żeńska i bardzo młoda (jak na tym zdjęciu, które zostało zrobione przed koncertem Tim Bendzko na Zeltfestival Ruhr 24 sierpnia 2012 roku) lub siwa i pełna doświadczenia życiowego. Albo niezwykle kolorowa mieszanka. Nikon D4 z obiektywem szerokokątnym Nikkor 2,8/14-24 mm, przy ogniskowej 14 mm. Czas naświetlania: 1/100 sekundy, przysłona: 4, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Jak już wspomniano, fotografowie korzystają z wielkiej „akcji“ i teatralności występujących artystów i ich rozbudowanych przedstawień na scenie.
Szczególnie efekty świetlne są niezwykle skuteczne i nawet najprostsze zdjęcie staje się bardziej interesujące, gdy użyto specjalnego oświetlenia podczas nagrywania (o ile zachowana zostanie odpowiednia ekspozycja).
Fotografowanie koncertów to nie praca. To raczej jak rozrywka, doświadczenie, które sprawia przyjemność. Ale nie pozwala to przesłonić faktu, że fotografia koncertowa może wiązać się z ogromnym wysiłkiem zarówno w planowaniu, jak i przygotowaniu oraz po sesji. Ale o tym więcej później.
Ilustracja 1-5: Nastrojowe efekty świetlne zwłaszcza w tle zapewniają różnorodność (technicznie oświetleniową) i gwarantują, że wizualnie nie będzie nudno, nawet jeśli wokół nie dzieje się zbyt wiele. Tutaj Milow występujący w koncercie 1 września 2011 roku. Nikon D3S z obiektywem 4/24-120 mm Nikkor, przy ogniskowej 24 mm. Czas naświetlania: 1/200 sekundy, przysłona: 4, ISO 1600.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Ilustracja 1-6: Kolejną korzyścią fotografii koncertowej jest to, że jako reportażyści mamy możliwość zbliżenia do gwiazd, jak nikt inny z widowni. Widzimy szczegóły (na przykład mimikę czy teksty piosenek przyklejone na podłodze sceny), które nikt inny z widowni nie jest w stanie zauważyć. Krótko mówiąc: Stoimy w pierwszym rzędzie – nawet jeśli tylko na trzy piosenki. Tutaj widoczny jest Adel Tawil z duetu ich & ich podczas koncertu 1 września 2010 roku w Bonn/Witten w ramach Zeltfestival Ruhr. Nikon D3S z obiektywem 2,8/24-70 mm Nikkor, przy ogniskowej 24 mm. Czas naświetlania: 1/640 sekundy, przysłona: 3,2, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Nie takie piękne strony fotografii koncertowej
Choć istnieją również ciemniejsze strony fotografii koncertowej, ponieważ jako fotograf koncertowy pracuje się w warunkach ograniczeń:
• Zazwyczaj nie wolno używać własnego światła. W związku z tym trzeba polegać na oświetleniu zaplanowanym przez organizatora koncertu.
• Liczba piosenek, które można fotografować, jest zwykle ściśle określona. Zazwyczaj są to pierwsze trzy piosenki. Więcej nie. Czasami jednak jest ich mniej: Podczas koncertu „The Wall” Rogera Watersa 7 września 2013 roku w Düsseldorfie, na przykład, można było fotografować tylko podczas pierwszej piosenki. Fotografowie koncertowi zawsze czują się więc trochę „pośpiech”, aby mimo ograniczeń czasowych zrobić dobre zdjęcie.
• Fotografowie koncertowi nie mają żadnego wpływu na położenie, pozy, mimikę itp. fotografowanych artystów.
• Użycie fotografii często jest ściśle ograniczone przez zarządzanie zespołu lub organizatora koncertu. Mogą być one na przykład wykorzystywane tylko do aktualnej relacji.
• Fotografowie koncertowi najczęściej mogą poruszać się tylko w bardzo małym obszarze, który jest często bezpośrednio przed sceną i z perspektywnych powodów nieoptymalny. Niższa pozycja w porównaniu do muzyków na scenie sprawia, że większość zdjęć koncertowych ma typową perspektywę (z dolnego kąta pod kątem w górę fotografowana).
• Fotografowie koncertowi czasami są nawet szczegółowo informowani, jak długo i z której strony mogą fotografować artystę lub artystkę (na przykład z jakiej strony). Dlatego na występie Britney Spears można było fotografować tylko przez pierwsze 30 sekund trzech pierwszych piosenek (co daje łączny czas fotografowania 1,5 minuty!), ponieważ zarząd nie chciał widzieć kropli potu na zdjęciach swojej gwiazdy... Na koncercie Robbiego Williamsa zarząd poszedł nawet tak daleko, że w umowie były zawarte precyzyjne kąty widzenia, z których można było fotografować.
Ilustracja 1-7: Zdjęcia koncertowe są zwykle robione pod surowymi ograniczeniami. Jednym z nich jest praktycznie ustalona pozycja kamery: Jeśli przepaść z której się fotografuje znajduje się tuż przed sceną, jedyną opcją dla fotografów jest wykonywanie zdjęć z nachyloną kamerą od dołu do góry. Im bliżej muzycy operują na brzegu sceny, a im mniejsza jest scena, tym silniejszy jest efekt, podczas gdy w najgorszych przypadkach trudno zauważyć głowy muzyków, podczas gdy buty i nogi są na pierwszym planie. Tutaj 20 sierpnia 2011 roku wykonałem zdjęcie Culcha Candela podczas koncertu, gdy stali tak blisko przede mną na scenie, że mógłbym rozwiązać ich sznurowadła…
Te konsekwencje można złagodzić, jeśli nie fotografuje się tych muzyków, którzy stoją bezpośrednio tuż przed tobą na obrzeżach sceny, ale tych, których można łatwo zrobić zdjęcie z boku i którzy są odrobinę dalej (wówczas nie z obiektywem szerokokątnym, ale raczej z teleobiektywem). Nikon D3S z obiektywem Nikkor 4/24-120 mm przy ogniskowej użytej 98 mm. 1/400 sekundy, przysłona 4, ISO 3200.
(Foto © 2011: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Fotografowie koncertowi często czują się jak nielubiani „czynniki zakłócające”: dla zespołów muzycznych, uczestników, ochrony, organizatorów, itp.:
• Muzycy są podejrzliwi. Boją się, że zostaną sfotografowani w nieodpowiednim lub wręcz kłopotliwym momencie. Traktują fotografów koncertowych jak paparazzi.
• Inni uczestnicy koncertów czasami czują się zaniepokojeni obecnością fotografów. Przynajmniej widzowie w pierwszych rzędach nie lubią, gdy fotografi przepuszczane są do przepaści i zajmują miejsce między sceną a pierwszymi rzędami widzów. Są po prostu w drodze.
• Dla ochrony obecność fotografów koncertowych oznacza więcej pracy oraz zwiększone ryzyko bezpieczeństwa. Ponadto fotografowie przeszkadzają podczas interwencji, gdy na przykład osoby zamroczone są wyciągane z tłumu i przekazywane sanitariuszom przez przepaść.
• Dla organizatorów obecność fotografów koncertowych oznacza więcej pracy. I kto wie, ile trzeba zorganizować przy organizacji koncertu albo festiwalu, ten może zrozumieć, że każdy dodatkowy nakład pracy po prostu „denerwuje”.
• Dla kolegów, innych fotografów koncertowych, każdy dodatkowy fotograf w przepaści oznacza, że praca staje się trudniejsza, ponieważ fotografowie nieuniknienie sobie wzajemnie (ale nieumyślnie) przeszkadzają. Dotyczy to przynajmniej koncertów znanych zespołów, gdzie naturalnie również akredytuje się znacznie więcej fotografów.
Wnioski
Fotografowie koncertowi są przez niewielu „kochani”; są tylko tolerowani. Ale nawet jeśli nikt nie przyzna tego otwarcie, fotografowie koncertowi nie są całkowicie zbędni, bo to oni tworzą i rozpowszechniają efektowne zdjęcia z wydarzeń, z których z kolei wszyscy inni mogą korzystać. Gdyby relacje z koncertów przestały istnieć, byłoby znacznie mniej imprez muzycznych i tym samym więcej bezrobotnych muzyków, więcej bezrobotnego personelu ochrony, więcej bezrobotnych organizatorów itp. Dlatego wystarczający powód dla każdego fotografa koncertowego, by przełamywał swoje interesy także w obliczu oporu.
Rycina 1-8: Również podczas Jan Delay-konzert 28 sierpnia 2010 roku pojawiły się długie miny, gdy fotografi, bezpośrednio przed rozpoczęciem koncertu, zostali wpuszczeni do rowu. Dziewczyny w pierwszych rzędach myślały, że będą miały niezakłócony widok na swoje gwiazdy – aż przychodzimy my. W takich sytuacjach zaleca się krótko poinformować widzów w pierwszym rzędzie, że po trzech pierwszych piosenkach znowu opuszczysz teren, dzięki czemu mogą bez przeszkód cieszyć się większością koncertu. To szybko uspokaja wzburzonych fanów. Nikon D3S z obiektywem Nikkor 2,8/24-70 mm, przy ogniskowej 24 mm. 1/100 sekundy, przysłona 3,5, ISO 3200.
(Foto © 2010: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Możliwości dla początkujących
Generalnie: Im bardziej znany i popularny jest aktualnie artysta lub artyści, tym trudniej będzie uzyskać „oficjalny” status akredytowanego fotografa. Szczególnie początkującym w dziedzinie fotografii koncertowej będzie więc trudno uzyskać akredytację. W końcu należy też zrozumieć organizatorów, którzy oczywiście z podejrzliwością patrzą na każde ubieganie się o akredytację. Na pewno jest wystarczająco wielu miłośników muzyki i fanów, którzy w sposób swobodny „jeżeli wezmę aparat, nie muszę płacić za bilet” próbują zdobyć darmowe – jako rzekomi fotografowie – doświadczenie koncertowe.
Jeśli artysta albo zespół jest jednak jeszcze względnie mało znany lub aktualnie nie figuruje na liście przebojów, łatwiej będzie zdobyć akredytację, bo wtedy również dziennikarze, którzy chcą relacjonować koncert, są coraz rzadszym zjawiskiem.
Osoba, która nie może w ogóle przedstawić zdjęć jako fotograf koncertowy, powinna najlepiej – dla ćwiczeń – uczestniczyć w koncertach, które są dostępne dla każdego. Takie imprezy odbywają się latem na przykład w wielu centrach miast. Wstęp jest bezpłatny, a mimo to – dzięki sponsorom – odbywają się fantastyczne koncerty na żywo.
Rycina 1-9: W miesiącach letnich odbywa się wiele festiwali „na zewnątrz i za darmo” (tutaj szybki strzał z Mega! Mega!-koncertu 12 lipca 2013 roku podczas Bochum Total), gdzie niekoniecznie można oczekiwać międzynarodowych gwiazd, ale gdzie zawsze pojawiają się interesujący debiutanci oraz krajowi artyści. Takie festiwale są doskonałe do ćwiczeń dla fotografów koncertowych; trzeba tylko, gdy się spóźnisz, przecisnąć się przez tłum, aby zdobyć lepszą pozycję (najlepiej w pierwszym rzędzie). Nikon D800 z obiektywem Nikkor 2,8/70-200 mm, przy ogniskowej użytej 70 mm. 1/125 sekundy, przysłona 5,6, ISO 800.
(Foto © 2013: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Kto się pospieszy i przyjedzie na odrobinę przed rozpoczęciem koncertu, na pewno zdobędzie jedno z wolnych miejsc w pierwszym rzędzie, z którego można doskonale, na przykład z teleobiektywem z powodu nieco większego odległości do sceny, robić zdjęcia.
Chociaż nie można – w odróżnieniu od rowu prasowego – podczas koncertu dowolnie zmieniać swojej pozycji (jeśli nie chcesz przeszkadzać innym uczestnikom koncertu), stanowisko z widowni ma także swoje zalety w porównaniu z pozycją w przepaści: Ze względu na nieco większą odległość do sceny (zwykle tylko różnica 3-4 metrów) możliwe są ujęcia, które nie pokazują tak bardzo perspektywy z dołu. Możesz więc zrobić zdjęcia muzykom bardziej frontalnie – a nie tak mocno z dołu.
Rycina 1-10: Nawet początkujący w dziedzinie fotografii koncertowej mają możliwość tworzenia imponujących zdjęć muzyków podczas ich koncertów. Doskonale nadają się do tego publiczne, dostępne dla każdego koncerty, jakie często odbywają się latem w centrach wielu miast. Tam nie trzeba się akredytować, po prostu fotografuje się z publiczności. Jeśli uda ci się pojawić na pół godziny przed rozpoczęciem koncertu przy scenie, zazwyczaj można jeszcze zdobyć miejsce w pierwszym rzędzie (oczywiście jeśli zespół nie jest akurat na szczycie list przebojów, a tak modny, że groupies już godzinami wcześniej zajmują najlepsze miejsca).
Stamtąd ma się prawie tak dobre warunki do fotografowania jak ze stanowiska w rowie prasowym – po prostu stoi się trochę dalej od sceny niż fotografowie prasowi. Tę wadę można łatwo zniwelować, używając na przykład obiektywu tele. Doskonale nadaje się do tego 2,8/70-200 mm, który dostępny jest praktycznie od każdego producenta.
To nagranie z koncertu KMPFSPRT- miało miejsce 13 lipca 2013 roku na Bochum Total. Nikon D800 z obiektywem 2,8/70-200mm-Nikkor przy ogniskowej 200mm. Czas naświetlania 1/640 sekundy, przysłona 5, ISO 1000.
(Zdjęcie © 2013: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Aby trenować, festiwale „na zewnątrz i za darmo” są tak dobrze odpowiednie, ponieważ w miesiącach letnich jest dłużej jasno. Dzięki temu sytuacja świetlna na scenie dla nas fotografów jest zazwyczaj znacznie łatwiejsza do opanowania niż na przykład podczas koncertów w pomieszczeniach zamkniętych (np. hale, kluby, namioty, itp.).
Wskazówka
Kluczowe jest w fotografii koncertowej, że początkujący fotograf ma przede wszystkim ambicję, aby jak najszybciej zrobić dobre, aż nietypowe zdjęcia artystów (aby dzięki tym referencjom móc otworzyć kolejne drzwi), po drugie ma elastyczność i wytrwałość, aby iść swoją drogą nawet w obliczu trudności, oraz po trzecie jest gotowy rozwiązać obok zadań fotograficznych także problemy organizacyjne i prawne.
Perspektywy zawodowe dla fotografów koncertowych
Perspektywy zawodowe dla fotografów koncertowych są ponure. Jeszcze bardziej ponure niż warunki oświetleniowe w mrocznych klubach, gdzie występują tylko lokalne gwiazdy i mniej znane grupy.
Ale dlaczego tak jest?
• Ze względu na rozwój techniczny (hasło: internet) od lat spadają brutalnie sprzedaże nośników dźwięku, co spowodowało, że obecnie artyści mogliby w rzadkich przypadkach wyżyć wyłącznie z dochodów ze sprzedaży nośników. Podczas gdy w przeszłości trasy koncertowe miały na celu promowanie sprzedaży nośników, obecnie jest prawie na odwrót: Prawa autorskie z dochodów ze sprzedaży płyt CD i pobrań są tak niskie, że trasy koncertowe muszą służyć do zarobienia pieniędzy. Spowodowało to, że informacja słowna i wizualna o koncertach jest przez menedżerów koncertów śledzona z bardziej niż krytycznym okiem: Obecnie mają oni duży wpływ na to, kto, jak i kiedy może relacjonować koncert. To poszło kosztem niezależnych relacji oraz niezależności prasowej.
• Wraz z tymi zmianami warunki dla fotografów zaczęły się coraz bardziej pogarszać. W ciągu kilku lat stało się międzynarodowym standardem, że fotografowie nie mogą relacjonować całego koncertu za pomocą zdjęć, ale tylko pierwsze trzy utwory. Trudność polega na tym, że nigdy nie doszło do solidarnego krzyku zainteresowanych mediów i ich fotografów, którzy w ten sposób obwarowali ograniczenia. Obecnie fotografowie są prawie wdzięczni, gdy mogą swobodnie fotografować pierwsze trzy utwory, ponieważ niektóre zespoły (i ich menadżerowie oraz organizatorzy koncertów) dalej ograniczyli zgodę na fotografowanie nadal bardziej. Istnieje teraz wystarczająca liczba przykładów, gdzie można fotografować tylko podczas pierwszej piosenki, lub na przykład tylko przez pierwsze 30 sekund pierwszych trzech piosenek (ponieważ zarządzanie chce mieć tylko zdjęcia ich artystów "świeżych" w obiegu). A także artyści często są zarozumiali i nie chcą mieć zdjęć, na których widać zlepione potem włosy i rozmazany makijaż.
• Ceny za zdjęcia być może nie spadły znacząco, pozostały względnie stabilne; ale koszty fotografów (na ich sprzęt, na podróże na koncerty, na obróbkę zdjęć i zabezpieczenie danych, itd.) znacznie wzrosły. Zysk został przez to znacząco zredukowany do błahej kwoty.
• Konkurencja (również ze strony fotografów amatorów) stała się większa. Prawie obowiązkowym jest, aby fotograf-amator mógł twierdzić, że zarabia na swoje hobby (nawet jeśli może nie jest mu to potrzebne jako nauczycielowi, dentysty, menedżerowi, ...). Podczas gdy profesjonalni fotografowie prowadzą swoją działalność (fotograficzną) zgodnie z przepisami (podatkowymi), sprzedaż zdjęć wielu amatorów niestety często odbywa się w obszarze szarej strefy pracy nierejestrowanej.
• W erze "utrzymaj się jak najtaniej" oraz mentalności "darmowości" internetu jest (nie tylko) dla fotografów koncertowych trudno jeszcze znaleźć nabywców dla ich zdjęć, którzy byliby chętni zapłacić za ich komercyjne wykorzystanie (na przykład publikacja w czasopismach lub w internecie).
• Konkurencja dla fotografów koncertowych stanowią nie tylko fotografowie amatorzy. Prawie każdy uczestnik lub każda uczestniczka koncertu robi zdjęcia i nagrywa filmy telefonem, które są natychmiast publikowane w sieci. Gazety (internetowe) relacjonujące godzinę lub następnego dnia (więc dzień później) zdarzenie, wydają się obrazami profesjonalistów już przestarzałe i żenująco przestarzałe.
• Ponieważ liczba koncertów z powodu zmniejszonych sprzedaży nośników dźwiękowych gwałtownie wzrosła (na przykład Arctic Monkeys w ciągu półtora roku zagrały 4 razy w Berlinie, nie wydając nowego albumu w tym czasie 2009-2010), publiczne zainteresowanie relacjami z koncertów znacznie spadło. Wcześniej koncert był czymś szczególnym. Dzisiaj ludzie zastanawiają się, czy w nadchodzący weekend mają iść na koncert, na grilla czy do kina. Wizyty na koncertach nie są już niczym szczególnym.
• Przy topowych wykonawcach często pojawiają się umowy z zastrzeżeniami; pozbawieni oparcia w dużej gazecie i niepewni pod względem prawym koncertowi fototografowie wolą trzymać się z dala od akredytacji; z obawy, że i tak nie będą mogli wykorzystać zdjęć.
Podsumowanie tematu
Niestety coraz rzadziej są koncertowi fotografowie, którzy mogą żyć z zarabiania na sprzedaży swoich zdjęć koncertowych jako swojego głównego zajęcia. Konieczne stają się dodatkowe filary i źródła dochodów (na przykład jako fotograf celebrytów lub prasowy).
Ryc. 1-11: Telefony, które są podnoszone do fotografowania, stały się standardem na koncertach. Fani robią zdjęcia i nagrywają filmy, które często są natychmiast publikowane w sieci, co prawdopodobnie prawnie można określić tylko jako „bardzo odważne”. Takie postępowanie utrudnia także profesjonalnym fotografom życie, bo kto jeszcze jest zainteresowany profesjonalnym relacjonowaniem, gdy na facebooku i innych miejscach już podczas koncertu można zobaczyć dziesiątki zdjęć i filmów (i mnóstwo komentarzy do tego)? Nikon D800 z obiektywem 2,8/70-200mm-Nikkor przy ogniskowej 70mm. Czas naświetlania 1/200 sekundy, przysłona 5,6, ISO 1000.
(Zdjęcie © 2013: Jens Brüggemann – www.jensbrueggemann.de)
Rysunek 1-12: Tylko ten, kto potrafi przebić się przez przeszkody, nie poddaje się tak szybko i ma ambicje, będzie mógł się ugruntować jako fotograf koncertowy. Ale już sam sprzedaż zdjęć koncertowych nie wystarczy do życia fotografa. Zdjęcie przedstawia Mariusa Müllera-Westernhagena podczas swojego koncertu "Hottenmusik" 23 września 2012 w Berlinie. Canon EOS-1D Mark IV z EF 4/24-105mm przy ogniskowej 24 mm. 1/160 sekundy, przysłona 4, ISO 1000; automatyczna przysłona.
(Foto © 2012: DAVIDS/Sven Darmer – www.svendarmer.de)