Cechy charakterystyczne fotografii koncertowej to:
• Ograniczenia prawne: Inne podmioty (organizatorzy koncertów, muzycy i ich menadżerowie) decydują, co, kiedy i jak można fotografować, oraz jak duży zakres wykorzystania (publikacja zdjęć) jest dozwolony.
• Połączenie dwóch bardzo pięknych hobby (muzyka i fotografia) w fotografii koncertowej, co znacząco wzrosło jej popularność.
• Niewiele możliwości aktywnego kształtowania obrazu dla fotografów koncertowych.
• W dużej mierze określone perspektywy, zależnie od konstrukcji hali koncertowej/sceny i statusu akredytacji.
• Niezależne, szybko zmieniające się warunki oświetleniowe sprawiają, że kontrola naświetlenia jest trudna dla fotografów.
• Nie można używać własnego światła (na przykład lampy błyskowej systemowej).
• Często bardzo krótki czas na wykonanie zdjęć (zazwyczaj tylko trzy piosenki; czasami nawet krócej), co sprawia, że fotografowie pracują pod ogromną presją; jednocześnie jednak – podobnie jak łowcy lub paparazzi – poziom adrenaliny rośnie.
Rycina 3.1: Ze śmiałością desperacji: Fotografowie koncertowi mają niewiele możliwości kształtowania obrazu, nie mają wpływu na (często trudne) oświetlenie i zazwyczaj mają tylko trzy piosenki czasu, by mieć potrzebne zdjęcia w kadrze. To wszystko oznacza stres, więc zdarza się zrobić „odważne” zdjęcie w pełne przeciwsłoneczko… Jan Delay na koncercie podczas Festiwalu Namiotowego w Zagłębiu Ruhry, 20 sierpnia 2010 r. Nikon D3S z obiektywem Nikkor 2,8/24-70mm, przy użytej ogniskowej 24mm. Czas naświetlania 1/2000 sekundy, przysłona 3,5, ISO 1600.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Niezbyt wiele dostępnych możliwości aktywnego kształtowania obrazu
Dla mnie, jako fotografa reklamy, który jest przyzwyczajony do tego, że wszystko jest robione, aby wynik zdjęcia został dokładnie zaplanowany, niezależny od przypadku i można wpłynąć na niego zgodnie z pomysłem obrazu (według własnych wytycznych lub klienta), fotografia koncertowa z wieloma niepewnościami stanowi nie tylko duże wyzwanie, ale przede wszystkim zmianę w codziennej (kontrolowanej) pracy jako fotografa reklamowego.
Jako fotograf koncertowy NIE mogę:
• … krzyczeć artystom na scenie (dawać instrukcje reżyserii), jak najlepiej ustawić się dla mnie; nie mogę udzielać wskazówek, jaka poza lub którego kąta światło byłoby bardziej korzystne.
• … dostosowywać oświetlenia lub budowy sceny zgodnie z moimi wyobrażeniami.
• … powtarzać jakiekolwiek pozy lub ruchy muzyków, na przykład w celu zrobienia różnych wersji.
• … wpływać na kolorystykę ubrań zgodnie z aranżacją sceny i oświetleniem.
• … usuwać przeszkadzających elementów (jak na przykład standy mikrofonowe, butelki wody lub skrzynie u stóp wykonawców) z sceny.
• … dowolnie zmieniać swoją pozycję robienia zdjęć.
• itp.
Rycina 3.2: Oczywiście najchętniej chciałbym krzyknąć chłopakom z zespołu Culcha Candela (koncert z 20 sierpnia 2011) „OK, teraz proszę stanąć w moim kierunku i pomachać mi!” … Ale wiedza o reakcji ochrony podczas takich zakłóceń powstrzymała mnie od działania i dlatego zrobiłem zdjęcie z boku, co może nie było optymalne, ale w tamtym momencie nie miałem innego wyboru. Nikon D3S z obiektywem Nikkor 4/24-120mm, przy użytej ogniskowej 78mm. Czas naświetlania 1/160 sekundy, przysłona 4,0, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Mimo że jest trudno fotografowi koncertowemu narzucić swój styl, ponieważ prawie nie ma możliwości aktywnego kształtowania obrazu, wynika z tego właśnie czar, który stanowi istotę tej formy fotografii: Fotograf staje się tropiony (ze względu na krótki dostępny czas) i zarazem polowaczem: zawsze czujny, wyczekujący idealnego momentu, aż światło, poza i technika aparatu idealnie się złączą; gotowy zrobić genialne zdjęcie, gdy nadarzy się okazja.
Stąd fotografia koncertowa może być powrotem do korzeni. Chociaż zazwyczaj stosuje się obiektywy o dużej jasności i nowoczesne aparaty o niskim poziomie szumów przy wysokich wartościach ISO, „wojna o sprzęt”, która ma miejsce w innych dziedzinach fotografii, nie jest możliwa w fotografii koncertowej (ponieważ nie jest to dozwolone ze strony organizatorów).
Co się liczy, poza wysokiej jakości wyposażeniem i opanowaniem techniki (aparatu) jest dobre przygotowanie (kto zna utwory muzyków, wie, kiedy który instrument wchodzi i kiedy można się spodziewać solówek lub efektownych pokazów), szybka reakcja (na przykład gdy występują nowe, nieprzewidziane elementy choreografii lub gdy któryś muzyk wchodzi w akcję), rozumienie sensownego wyboru wyposażenia (ponieważ często decyduje, jaką ogniskową ma obiektyw na aparacie, ponieważ zmiana obiektywów zajmuje zbędnie dużo czasu), twórcze kształtowanie obrazu z intuicji (kto podczas fotografowania zastanawia się nad regułami kompozycji, ten już przegrał!) i – last, but not least – zrozumienie istotnych dla fotografii zależności (na przykład między czasem, przysłoną i wartością ISO, aby szybko i niezależnie od automatycznej ekspozycji aparatu móc ustawić pożądaną kombinację parametrów).
Rycina 3.3: ich & ich z 1 września 2010. Chociaż jako fotografowie koncertowi nie możemy wpływać na choreografię, nadal pozostaje nam możliwość, korzystając z dostępnych środków, na przykład poprzez kompozycję obrazu, zadbać o atrakcyjne zdjęcia koncertowe. Szczególnie fotografowie koncertowi muszą być elastyczni. Tutaj uwieczniłem Adela Tawila z ich & ich. Nikon D3S z obiektywem 2,8/24-70mm-Nikkor, przy użytej ogniskowej 70mm. Czas naświetlania 1/500 sekundy, przysłona 3,2, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2010: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Głównie narzucone perspektywy
Jako fotografowie koncertowi nie możemy – oprócz kilku wyjątków – swobodnie poruszać się przed lub obok sceny. Wręcz przeciwnie: podczas akredytacji przypisane są nam określone obszary (np. rowy sceniczne). Dobrze jest, gdy możemy swobodnie poruszać się wewnątrz rowu; niemniej jednak często jest to silnie ograniczane, co zmusza nas do pracy w niewygodnych warunkach i często bardzo dociskanych.
Ponieważ większość zdjęć powstaje z rowu, a ten zwykle znajduje się tuż przed sceną na obniżeniu, „typowe” zdjęcia koncertowe wyglądają tak, jakby fotografowie leżeli na brzuchu przed muzykami na ziemi.
Ale być może ten efekt jest celowy, ponieważ muzycy – nawet ci najmniejsi spośród nich – wydają się, fotografowani od dołu, zawsze dużo więksi i bardziej „heroiczni”, niż są naprawdę.
Aby jakość fotografii nie ucierpiała, powinniśmy uważać, by zniekształcenie wynikające z niskiej perspektywy kamery (które jest szczególnie widoczne przy użyciu obiektywów szerokokątnych) nie rzucało się zbyt bardzo w oczy. Profesjonalni fotografowie od razu dostrzegają „wydłużenie” muzyków, którzy nagle zdają się mieć długie nogi. Jednakże istotne jest, aby „zwykli” widzowie nie zauważyli tego efektu – lub przynajmniej nie wydawał im się on nienaturalny i drażniący.
Rycina 3.4: Culcha Candela z dnia 20 sierpnia 2011: Tutaj również staliśmy fotografowie bezpośrednio przy scenie, w rowie, co skutkowało koniecznością uzyskania ekstremalnej perspektywy od dołu we wszystkich zdjęciach (co uwypukla dolne kończyny muzyków, co cieszyło sponsora butów). Nikon D3S z obiektywem Nikkor 4/24-120mm, przy ogniskowej 24mm. Czas naświetlania 1/500 sekundy, przysłona 4,0, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Niski punkt widzenia z rowu ma jednak także inne wady: często głośniki i elementy techniczne sceny zasłaniają nam widok na muzyk(a)ów. Dlatego też tylko w wyjątkowych przypadkach uda nam się zarejestrować w pełni stopy i nogi.
Rycina 3.5: Na tym zdjęciu dobrze widać, jak skrajna może być taka zniekształcona perspektywa, wynikająca z niskiego punktu widzenia kamery i użycia obiektywu szerokokątnego. Lewa stopa artysty jest przedstawiona olbrzymio, ponieważ znajduje się bardzo blisko kamery. Natomiast tułów i głowa, które są mocno przechylone wstecz, wydają się nienaturalnie maleńkie na zdjęciu. Koncert Dick Brave z dnia 26 sierpnia 2012 w Bochum/Witten. Nikon D4 z obiektywem Nikkor 2,8/14-24mm, przy ogniskowej 14mm. Czas naświetlania 1/200 sekundy, przysłona 2,8, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Ponieważ kable, głośniki i inne elementy sprzętu sceny regularnie znajdują się z przodu przy krawędzi sceny, tuż przed naszymi oczami, są one nieuchronnie widoczne na zdjęciach koncertowych (w pierwszym planie i przy użyciu obiektywu szerokokątnego niestety proporcjonalnie powiększone). Jeśli chcemy uniknąć fotografowania tych przeszkadzających elementów mimo złego widoku na muzyków, jedyną opcją dla nas, fotografów koncertowych, jest użycie dłuższych ogniskowych obiektywów. W takim przypadku jednak, przynajmniej przy muzykach znajdujących się w naszej bliskości na scenie, możliwe są tylko portrety w wąskim znaczeniu.
Rycina 3.6: Fotografując portrety z bliska i z (schodzącego) dołu z rowu, trzeba uznać, że z powodu perspektywy nozdrza muzyka (tu: Jan Delay podczas koncertu z dnia 20 sierpnia 2010) są szczególnie dobrze (ale niezamierzenie!) widoczne. Aby tego uniknąć, zaleca się fotografowanie muzyka, który bezpośrednio przed (lub nad) nami stoi, używając obiektywów teleobiektywów lub portretowych (ponieważ wtedy kąt nie jest tak ostry). Ta metoda może wydawać się trochę dziwna dla widzów tego wydarzenia (kiedy fotografowie fotografują wzajemnie stojących dalej muzyków) – z fotograficznego punktu widzenia jest to jednak uzasadnione! Nikon D3S z obiektywem Nikkor 2,8/24-70mm przy ogniskowej 56mm. Czas naświetlania 1/1250 sekundy, przysłona 3,5, ISO 5000.
(Zdjęcie © 2010: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Rycina 3.7: „Typowe” zdjęcie koncertowe: Gitarzyście z zespołu H-Blockx nadałem na tym zdjęciu (zrobionym z 31 sierpnia 2010 na ZFR w Bochum) „długie nogi”, co wynika nieuchronnie z niskiego punktu widzenia kamery, użycia obiektywu szerokokątnego oraz przechylenia aparatu w górę (z powodu mojego niższego miejsca). W pierwszym planie dobrze widać technikę sceny, która w tym przypadku nie była na tyle duża, aby zasłonić mi widok. Nikon D3S z obiektywem Nikkor 2,8/24-70mm, przy ogniskowej 24mm. Czas naświetlania 1/500 sekundy, przysłona 2,8, ISO 5000.
(Zdjęcie © 2010: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Trudno jest dla nas fotografów, gdy otrzymujemy od ochrony przypisane miejsce, którego nie możemy opuścić za nic w świecie. Jesteśmy wtedy zmuszeni robić wszystkie zdjęcia z tego miejsca – bez względu na to, czy jest odpowiednie czy nie. Straszna wizja dla każdego kreatywnego fotografa; ale nie pozostaje nic innego, niż wyciągnąć jak najwięcej z (niewątpliwie złej) sytuacji.
Jednak nawet w innych dziedzinach fotografii warunki nie zawsze są optymalne. Trzeba po prostu spróbować zrobienia wyjątkowych zdjęć z dostępnymi możliwościami. Jako zawodowy fotograf szybko nauczyłem się być elastycznym. W takich sytuacjach nie można się załamywać, ale trzeba próbować wykorzystać swoje umiejętności pomimo wszystkich przeciwności losu.
Rycina 3.8: Nawet portrety muzyków wykonane podczas koncertów na żywo zazwyczaj mają charakterystyczną perspektywę od dołu (z niechcianym spojrzeniem w nozdrza przedstawianego; tutaj miałem jednak szczęście, że artysta skoncentrował się na grze na gitarze).
Skradłem się na koncert gitarzysty z BAP 24 sierpnia 2011 roku. Aby oddzielić głowę pokażonego na zdjęciu od (często niespokojnego) tła, lubię robić zdjęcia praktycznie z otwartą przysłoną. Moim ulubionym obiektywem do tego (z idealną ogniskową do portretów, gdy stoi się w rowie tuż przy scenie) jest 1,4/85-mm-Nikkor. Zazwyczaj minimalnie zamykam przysłonę tego obiektywu (o około 1 stopień, tutaj było to 1+1/3 stopnia) dla uzyskania lepszej ostrości (w porównaniu z całkowicie otwartą przysłoną). Nikon D3S z 1,4/85-mm-Nikkor. 1/250 sekundy, przysłona 2,2, ISO 1250.
(Zdjęcie © 2010: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Niezmienna, zmienna sytuacja świetlna
Innym czynnikiem, który sprawia, że fotografowanie na koncertach pozostaje zawsze ekscytujące (i trochę losowe), jest zmienna sytuacja świetlna. W zależności od stylu muzycznego i choreografii można się spodziewać często bardzo szybko zmieniającego się oświetlenia.
Nie rzadko zdarza się, że światło zmienia się w krótkim czasie, gdy fotograf zdecydował się nacisnąć spust migawki palcem, a faktycznej ekspozycji. Takie ułamki sekundy mogą sprawić, że zdjęcie wychodzi zupełnie inaczej niż zamierzano, ponieważ światło już się znowu zmieniło.
Rycina 3.9: Wir sind Helden 25 sierpnia 2011 roku. Te dwie zdjęcia powstały w ciągu sekundy – a mimo to pod względem oświetlenia różnią się znacznie. Fotografowie koncertowi muszą więc szybko reagować, a czasem również odgrywa rolę sporą porcja szczęścia, ponieważ tylko bardzo rzadko zmiany oświetlenia (moment i rodzaj oświetlenia) da się przewidzieć. Nikon D3S z 1,4/85-mm-Nikkor. 1/320 sekundy, przysłona 4, ISO 2000.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Podczas przedstawionego wcześniej staje się jasne, dlaczego fotografowie koncertowi preferują aparaty o jak najkrótszym opóźnieniu migawki. (Opóźnienie migawki używanej przeze mnie Nikona D4 wynosi na przykład 42 milisekundy, czyli 0,042 sekundy).
Trzeba sobie uświadomić, że efektowne oświetlenie, które sprawia, że zdjęcia koncertowe są tak ekscytujące, składa się przede wszystkim z podświetlania! W połączeniu z mgłą powstaje efektowne światło z tła sceny, tworząc godne obejrzenia niezwykłe efekty oświetleniowe.
Mgła jest niezbędna, ponieważ światło samo w sobie nie byłoby widoczne. Gdyby nie było cząstek mgły lub kurzu w powietrzu, zobaczylibyśmy tylko lampy – ale nie tak fotogeniczne wiązki światła.
Rycina 3.10: RUNRIG podczas ich koncertu 29 sierpnia 2012 roku w Bochum. Ze względu na pył i cząsteczki mgły w powietrzu efektowne wiązki światła reflektorów są wyraźnie widoczne. Gdybyśmy natomiast widzieli tylko reflektory (czyli źródło wiązek światła), oświetlenie byłoby stosunkowo mało interesujące. Dlatego maszyna do mgły jest nieodłączną częścią show świetlnego! Zaledwie ułamek sekundy wcześniej gitarzystę Donnie Munro oświetlał z przodu zupełnie inny skutecznik; w chwili, gdy jednak nacisnąłem spust migawki mojego D4, już go nie było – i jak w przypadku wycinanki z papieru można było dostrzec jedynie sylwetkę wokalisty. Mimo to to zdjęcie bardzo mi się podobało z powodu kolorowego, efektownego oświetlenia, dlatego nie usunąłem go. Nikon D4 z 2,8/14-24-mm-Nikkor, przy zastosowanej ogniskowej 19mm. 1/80 sekundy, przysłona 2,8, ISO 2500.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Uwaga
Nawet jeśli podświetlanie zawsze niesie ze sobą ryzyko, że wiązki światła padną bezpośrednio do obiektywu (zaleca się więc stosowanie osłony na światło rozproszone), problemy z ekspozycją wynikają głównie z prędkości, z jaką zmienia się show świetlny. Nawiasem mówiąc, nawet trudne sytuacje świetlne mogą być rozwiązane fotograficznie, aby uzyskać udane zdjęcia. Jednakże jest to prawie niemożliwe, jeśli sytuacja oświetleniowa zmienia się szybko i ciągle. Wtedy nie ma już czasu na zastanawianie się; fotograf musi raczej działać intuicyjnie, tak więc udane zdjęcia zależą również od trochę od przypadku (szczęścia)!
Rycina 3.11: Tutaj „Panik-Rocker“ Udo Lindenberg został idealnie uchwycony podczas koncertu w Berlinie 15 października 2008 roku – z „aureolą”. Oprócz szybkiej reakcji, aby nacisnąć spust w odpowiednim momencie, również trochę szczęścia jest potrzebne, ponieważ wśród fotografów koncertowych jest powszechnie wiadomo, że sytuacje oświetleniowe zmieniają się zwykle szybciej, niż można sobie wyobrazić. Wyjątkowo korzystna w tej sytuacji była niska pozycja fotografa, ponieważ z daleka lub z wyższego punktu widzenia efekt „aureoli” nie wyszedłby tak dobrze.
(Zdjęcie © 2008: DAVIDS/Sven Darmer - www.svendarmer.de)
Było by pięknie, gdyby oświetlenie muzyków i sceny było dostosowane do fotografów – ale są to marzenia, które niestety są nierealne (z wyjątkiem może zdjęć komercyjnych, które zespół zamawia). Fotografowie koncertowi są więc biernie skazani na akceptowanie show świetlnego takim, jakie wymyślają inni (technicy światła i choreografowie). Osobom mającym trudności z szybko zmieniającym się oświetleniem zaleca się początkowo ćwiczenie na koncertach, gdzie jest mniej „zgiełku” z punktu widzenia oświetleniowego. Na koncertach klasycznej muzyki, chansonów i muzyki tanecznej itp. również można oczekiwać niewielu i wolniejszych zmian oświetlenia, podobnie jak na koncertach w małych klubach muzycznych, gdzie brakuje środków finansowych na wyszukane techniki oświetleniowe.
Rycina 3.12: Wir sind Helden 25 sierpnia 2011 roku podczas Zeltfestival Ruhr w Bochum/Witten nad Zbiornikiem Kemnadeckim. Na tym koncercie wszyscy fotografowie przeklinali, ponieważ z dziwnymi „lampami kuchennymi”, które rzuciły jasne białe światło z góry na wykonawców wokół wokalistki i frontmanki Judith Holofernes, trudno było uzyskać atrakcyjne portrety poszczególnych członków zespołu. Zbyt duże były tworzące się kontrasty: światło (również dla muzyków!) było bardzo niekorzystne! Fisheye użyłem, by - stojąc bezpośrednio przy scenie w rowie - zrobić zdjęcie ogólnego ujęcia całej sceny. Na tym zdjęciu wyraźnie widać wszystkie te rzeczy, które często – i tak również tutaj – stoją na scenie: butelki wody dla zespołu, przedłużacze, „ściągi” z programem piosenek, gniazdka, głośniki i inne elementy sceniczne. Nikon D3S z 2,8/10,5-mm-Nikkor. 1/200 sekundy, przysłona 4, ISO 2000.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Zniekształcenia kolorystyczne ze względu na oświetlenie sceniczne
Zniekształcenia kolorystyczne w kolorze jednego lub dominujących reflektorów mają faktycznie pożądany efekt w przypadku fotografii koncertowych. Wyobraźcie sobie, że podczas koncertu używane byłoby wyłącznie białe światło: Wyniki zdjęć byłyby nudne. Kolorowe światło odgrywa więc istotną rolę dla nastroju na imprezach i koncertach, a także fotograficznie patrząc, kolorowe światło jest o wiele ciekawsze.
Rycina 3.13: Celine Dion podczas koncertu w Berlinie 12 czerwca 2008. Z naturalnym światłem białym zdjęcia koncertowe wyglądają znacznie mniej spektakularnie - nawet jeśli na scenie stoi światowej sławy gwiazda. (Zdjęcie © 2008: DAVIDS/Sven Darmer - www.svendarmer.de)
Czasami jednak efekt kolorystyczny może być zbyt silny - szczególnie na twarzy muzyków - i sprawić, że wydają się brzydcy lub drażniący dla widza zdjęć. Pamiętajmy: efektu kolorystycznego nie można po prostu „błyskawicznie” usunąć.
Interesujące jest, jak różnorodne mogą być kolory:
• zielony odcień: zazwyczaj wygląda niekorzystnie, ponieważ muzyk sprawia wrażenie „chorowitego” (Żółto ma podobne działanie).
• niebieski odcień: niebieski wygląda chłodno; czasem skóra pod tym oświetleniem wydaje się trochę blada.
• czerwony odcień: działa dynamicznie do agresywnie; pasuje dobrze do hard rocka i heavy metalu; przy silnym czerwonym zabarwieniu trudno jest osłabić efekt poprzez nasycenie koloru, ponieważ skóra wyblaknie.
Rycina 3.14: Sunrise Avenue 27 sierpnia 2012. Na tym zdjęciu w trakcie późniejszej obróbki w programie Photoshop trochę wyeliminowałem zielone zabarwienie, aby przestało być tak uporczywe. W przeciwnym razie zielone światło jest podobne do żółtego - dla bezpośredniego oświetlenia poszczególnych muzyków mało odpowiednie. Skóra wydaje się wtedy bardzo szybko chorobliwa. Nikon D4 z obiektywem 1,4/85 mm. 1/800 sekundy, przysłona 2,5, ISO 2500.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Rycina 3.15: Sunrise Avenue 27 sierpnia 2012. Tutaj także, poprzez nasycenie koloru w Photoshopie, trochę wyeliminowałem niebieski odcień, aby odcienie skóry artysty nie wyglądały tak nienaturalnie i blado. Nikon D4 z obiektywem 1,4/85 mm. 1/1000 sekundy, przysłona 2,2, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Rycina 3.16: Tim Bendzko 24 sierpnia 2012 w Bochum. Mimo że udało mi się nieco złagodzić czerwony odcień, nie udało mi się go całkowicie usunąć, ponieważ zmniejszenie nasycenia koloru czerwonego powoduje, że skóra bardzo szybko staje się blada, a odcienie skóry w dużej mierze składają się z czerwieni. Nikon D4 z obiektywem 1,4/85 mm. 1/200 sekundy, przysłona 2,2, ISO 2 000.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Podsumowanie tematu
Zniekształcenia kolorystyczne na zdjęciach koncertowych są pożądane; sprawiają, że zdjęcia stają się spektakularne. Jednak w przypadku zdjęć osób zniekształcenie kolorystyczne może być uciążliwe, szczególnie jeśli twarz artysty zostaje zniekształcona. Metodą łagodzenia tego efektu jest redukcja nasycenia odpowiedniego koloru podczas obróbki obrazu. Należy jednak uważać, aby nie robić tego zbyt mocno, ponieważ zbyt duża redukcja powoduje, że twarz staje się blada i nienaturalna.
Rycina 3.17: Inne podejście do eliminowania niepożądanego zniekształcenia kolorystycznego na twarzy artysty polega na przekształceniu całego zdjęcia w czarno-białe (lub odpowiednio w sepii). Metoda ta może na pierwszy rzut oka wydawać się nieco „brutalna”, ale zdjęcia czarno-białe wciąż są „modne”.
Wystarczy spojrzeć, jak dane zdjęcie działa w czarno-białym, ponieważ nie wszystkie wyglądają tak samo dobrze (lub nawet lepiej), gdy odejmiemy kolory. Zdjęcie przedstawia Milow podczas koncertu 1 września 2011. Nikon D3S z obiektywem 1,4/85 mm. 1/160 sekundy, przysłona 2,2, ISO 1250.
(Zdjęcie © 2011: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Bez lampy błyskowej
Kolejną cechą szczególną fotografii koncertowej jest zakaz stosowania własnego oświetlenia. Dotyczy to zwłaszcza systemowego flasha fotografa. Istnieje kilka powodów:
• Użycie własnego oświetlenia fotografa (jak np. systemowy flash) zmieniłoby atmosferę światła (poświadczonego przez muzyków) na zdjęciach: Efekty świetlne nie byłyby w pełni widoczne na zdjęciach. Oczywiście można także dyskretnie używać systemowego flesza tylko do rozświetlenia artysty na pierwszym planie. Jednak muzycy i ich menadżerowie nie mogą zakładać, że wszyscy fotoreporterzy potrafią tak sprawnie obsługiwać swoje światło.
• Gdy znajdujesz się na scenie i być może jesteś nieco zestresowany ze względu na występ, błysk fleszy, który pojawiłby się, gdyby fotografom wolno było używać własnych systemowych flashów, mógłby być bardzo drażniący dla muzyków i odwracający ich uwagę.
• Jeśli muzykom zostanie uderzone mocnym światłem flesza prosto w oczy, mogą być oślepione, a ważne szczegóły, takie jak programy naklejone na podłogę sceny, nie mogą być właściwie rozpoznane - co mogłoby doprowadzić do zakłóceń lub nawet przerwania koncertu.
• Również służba ochrony może poczuć się zakłócona, ponieważ ma między innymi zadanie szybkiego wykrywania zakłóceń w publiczności, wyciągania nieprzytomnych z tłumu i zapobiegania panice. Staje się to trudniejsze, gdy z kratki prasowej ciągle dochodzi światło fleszy.
• I na koniec, ale nie najmniej ważne, publiczność także mogłaby się czuć zakłócona. W końcu ciągłe błyski z kratki prasowej niepotrzebnie odwracałyby uwagę od prawdziwego show (które z perspektywy publiczności odbywa się na wystawie za sceną).
Rycina 3.18: Delikatne użycie błysku również w tym przypadku przyczyniłoby się do złagodzenia niebieskiego odcienia w twarzy Bushido (tutaj podczas swojego koncertu w Berlinie 28 września 2006 r.) i lepszego wyeksponowania twarzy. Jeśli użyje się systemowego błysku z umiejętnie zmniejszoną mocą, nie tylko nie zostanie zniszczona atmosfera światła na zdjęciach koncertowych, ale także zakłócenie artystów (poprzez oślepianie) będzie minimalne i lekceważące. Jednak branża nie chce polegać na tym, że tylko doświadczeni fotografowie robią zdjęcia koncertowe; zawsze jest wystarczająca liczba osób, które uzyskują akredytacje, nie potrafią odpowiednio wykorzystać swojego sprzętu fotograficznego i poprzez lawinę błysków faktycznie zakłóciliby muzyków.
(Zdjęcie © 2006: DAVIDS/Sven Darmer – www.svendarmer.de)
Podsumowanie
Choć inne rozwiązania (np. tylko delikatne "rozjaśnianie błyskiem") teoretycznie byłyby możliwe, to z powodu praktyczności nie można w przyszłości liczyć na zezwolenie dla fotografów koncertowych na przynoszenie i używanie własnych źródeł światła (głównie błysków systemowych) na wydarzenie. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak czerpać z sytuacji (oświetleniowej) jak najlepiej. Jak już podkreślano wcześniej: fotografowie muszą być elastyczni, jeśli chcą odnieść sukces na rynku.
Rycina 3.19: Runrig 29 sierpnia 2012. Gdybym mógł, rozjaśniłbym twarz gitarzysty tutaj. Ponieważ nie było to możliwe, skupiłem się po prostu na gitarze i podczas późniejszej obróbki zdjęć w Photoshopie zwiększyłem kontrasty. Nikon D4 z obiektywem 1,8/85 mm Nikkor. 1/500 sekundy, przysłona 2,2, ISO 2500.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Trzy piosenki?
Jako fotograf reklamowy odrzucam zlecenia, które klient określa krócej niż cztery godziny. Po pierwsze, ponieważ pod wpływem stresu nie jestem w stanie być wystarczająco kreatywny. Po drugie, ponieważ dopiero fotografowanie różnorodnych wariantów gwarantuje powstanie niezwykłych zdjęć. Ale do tego potrzebuję odpowiednio dużo czasu!
Oczywiście istnieją inne powody, które przemawiają za tym, że cztery godziny fotografowania powinny być minimalnym czasem (na przykład niemożność perfekcyjnego zaplanowania wszystkiego). Jednak te dwa powody wystarczają, aby zrozumieć, że niezwykłe zdjęcia nie powstają dzięki "czarodziejskiemu" działaniu, ale dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu.
Tak więc, podczas moich pierwszych zleceń jako fotograf koncertowy byłam dość zszokowana, że mieliśmy pracować w tak trudnych warunkach. W końcu, myślałam wówczas naiwnie, artyści (oraz ich menedżerowie i organizatorzy koncertów) także powinni mieć interes w tym, aby powstawały jak najwyższej jakości zdjęcia podczas koncertów. Tylko najwyższej jakości zdjęcia - tak myślałam wtedy - są także reklamą dla danego wydarzenia.
Obecnie wiem, że my, "zorientowani wizualnie" fotografowie, kładziemy inny nacisk i inaczej oceniamy rzeczy niż strona muzyków (i wszyscy ci, którzy z nimi współpracują): Z ich perspektywy akustyka może być dużo ważniejsza niż artystyczno-fotograficznie wymagające zdjęcia. To, że my, fotografowie, patrzymy na to inaczej, jest oczywiste.
Do tego dochodziło, że w pewnym momencie jacyś supergwiazdy (a także gwiazdki na muzycznym niebie, na przykład Britney Spears) zaczęły, prawdopodobnie z powodów próżności, narzucać coraz więcej ograniczeń fotografom. Na przykład, że zdjęcia mogły być wykonywane tylko z określonego miejsca w obrębie wykopu, aby pokazać tylko "dobrą stronę" artysty.
I do tego doszło w końcu ograniczenie zezwolenia fotografowania do pierwszych trzech piosenek na występie. Prawdopodobnie stoi za tym próba przedstawienia artystów świeżo i bez śladów potu na czole (a przede wszystkim bez plam potu na koszuli pod pachami). (W końcu dla niektórych muzyków wizerunek jest (często) ważniejszy niż sama muzyka).
Kolejnym powodem ograniczenia czasu fotografowania do tylko tych (zazwyczaj pierwszych) trzech piosenek może być próba zapobieżenia temu, aby fotografowie akredytowali się, aby bezpłatnie uczestniczyć w koncercie. (Jeśli więc prywatne interesy są przyczyną ubiegania się o akredytację jako fotografa).
Rycina 3.20: Jeśli masz tylko trzy piosenki na zrobienie zdjęć, musisz nauczyć się pracować szybko i efektywnie. Niemniej jednak zdarza się, że najlepsze sceny nie zostały uwiecznione, ponieważ artyści także potrzebują chwili, aby się rozgrzać. W przypadku Dick Brave (inaczej Sasha), tutaj 26 sierpnia 2012 z zespołem The Backbeats podczas Zeltfestival Ruhr, show zaczyna się od razu od pierwszej piosenki. Oznacza to dla fotografów: rockabilly-męskie pozy już od samego początku gwarantowane! Nikon D4 z obiektywem 1,8/85 mm Nikkor. 1/320 sekundy, przysłona 2,5, ISO 2500.
(Zdjęcie © 2012: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)
Ostateczne podsumowanie
Jeśli podczas koncertu masz tylko czas na trzy utwory do zrobienia zdjęć, jest to duże ograniczenie możliwości fotograficznych - ale oczywiście także duże wyzwanie! W końcu koncertowa fotografia właśnie z powodu tego ograniczenia stała się tym, czym jest dzisiaj: Fotografowie są już w przededniu, jak w przeddzień spektaklu. Nerwowo sprawdzają ustawienia aparatu po raz dziesiąty. Po raz czwarty formatują kartę pamięci i po raz piąty sprawdzają, czy mają zapasowe karty pamięci w torbie fotograficznej - chociaż z powodu krótkiego czasu fotografowania nigdy nie przyjdzie fotografowi na myśl, żeby musiał wymieniać pełną kartę pamięci. (Zbyt krótki jest czas, aby można było wypełnić 8- lub 16-gigabajtową kartę pamięci, nagranymi zdjęciami).
To "gorączkowanie" czy "polowanie" jest po prostu nieodłączną częścią fotografii koncertowej. Fotografowie wiedzą o krótkim czasie, jaki im przysługuje, i z lękiem obserwują, czy uda im się przywieźć do domu wystarczającą ilość udanych zdjęć. W żadnej innej dziedzinie fotografii nie widziałam fotografów tak napięcie sprawdzających zdjęcia (jeszcze w aparacie, na wyświetlaczu); nigdzie radość z udanych wyników nie jest wyrażana tak głośno jak w fotografii koncertowej i nigdzie nie unosi się triumfująco pięść oglądając udane zdjęcia, kiedy fotograf jest zadowolony z siebie i wykonanych zdjęć.
Rysunek 3.21: ja i ja z dnia 1 września 2010 r. Lider zespołu Adel Tawil (obecnie głównie występuje solo) zapewnia świetny one-man-show już przy pierwszych trzech utworach (drugie „ja”, Annette Humpe, nie występuje na koncertach). Pomimo tego fotografowie chcieliby pozostać dłużej - jednak nie uskarżają się już, gdy ochrona po trzech utworach znowu eskortuje ich z rowu. Nikon D3S z obiektywem Nikkor 2,8/24-70 mm, o ogniskowej 24 mm. Czas 1/1250 sekundy, przysłona 3,2, ISO 3200.
(Zdjęcie © 2010: Jens Brüggemann, www.jensbrueggemann.de)